Artykuł

Damian Janus

Damian Janus

Nie tylko drżenie rąk, czyli o neurotyzmie na przykładzie nerwicy natręctw.


Czym właściwie jest nerwica? Ludzie często mówią: "mam nerwicę", "przez to można się nerwicy nabawić", albo: "mam nerwice serca" itp. W tych wypowiedziach odnoszą się jednak tylko do jednego z objawów nerwicy - owszem, powszechnego - mianowicie do nerwowości, napięcia, lub - jak w przypadku określenia "nerwica serca" (które zresztą nie występuje w nomenklaturze ICD-10 lub DSM-IV i jest określeniem nieprofesjonalnym) - do jej efektów somatycznych, czyli tzw. somatyzacji (kołatanie serca, duszność itp.). Nerwica zaś to problem o wiele szerszy. Mówiąc lapidarnie: nerwica dotyczy całej osobowości. Jest rodzajem utrwalonej reakcji na warunki zewnętrzne człowieka, ale także na jego świat wewnętrzny.

Skąd się bierze nerwica, jakie są jej przyczyny? Nerwica na pewno nie jest czymś, co pojawia się nagle i znikąd. Nie tworzy się "od zera" w dorosłym życiu (pomijając może przypadki tzw. nerwic postraumatycznych), lecz zawsze tkwi korzeniami w dzieciństwie. Kształtowanie się nerwicy jest procesem niezwykle złożonym, i z pewnością nie przedstawię go w tym artykule w sposób choćby szkicowo pełny. Można jednak powiedzieć, że tworzy się ona - a raczej, że tworzą się jej pierwociny - przede wszystkim w relacji dziecka z jego opiekunami. Od razu jednak mówię, że nie należy rozumieć tego zbyt banalnie, w rodzaju stwierdzeń o "trudnym dzieciństwie" lub "patologicznej rodzinie". Akurat nerwice, na ogół, tworzą się w rodzinach dość normalnych (lub po prostu w najnormalniejszych w świecie). W sytuacjach gorszych człowiek jest często wolny od nerwicy. Ma za to poważniejsze zaburzenia, na przykład zaburzenia osobowości, psychozę czy perwersję.

Nerwica ma swoją strukturę. Znaczy to tyle, że nerwicę tworzą (są w nią uwikłane) różne elementy życia psychicznego (wspomnienia, pragnienia, lęki, obawy, fantazje, popędy), które są w niej wzajemnie ze sobą powiązane. Nie wszystkie te elementy są świadome. Wręcz przeciwnie, gros z nich odbywa się poza świadomością. Myśląc o strukturze nerwicy nie należy mieć obrazu czegoś statycznego - raczej twór dynamiczny, układ wzajemnie na siebie oddziałujących sił. Z drugiej strony jest w nerwicy i neurotykach, aż nadto widoczny aspekt bezruchu i pasywności. Nerwica jest czymś, co drga, lecz nie porusza się. Ten brak ruchu jest widoczny na dwu poziomach: w życiu neurotyk jest na ogół bierny, sama zaś nerwica bez pracy nad nią nie ulega zmianie ("nie przechodzi").

Jakie wyróżniono rodzaje nerwic? Nazewnictwo psychiatryczne zmienia się (przypominam, że oficjalnie pojęcie nerwicy już nie występuje), biorąc jednak pod uwagę praktyczne doświadczenie możemy wyróżnić przede wszystkim:
  • nerwicę natręctw (zaburzenie obsesyjno-kompulsyjne wg. ICD-10)
  • nerwicę depresyjną lub depresyjno lękową
  • nerwicę lękową (często np. z agorafobią)
  • fobie (np. arachnofobię, czyli lęk przed pająkami, arachofobię - lęk wysokości, klaustrofobię - lęk przed ciasnymi, zamkniętymi pomieszczeniami itd.).

W tej grupie mogą się też znaleźć zaburzenia postraumatyczne (zespół stresu pourazowego), zaburzenia adaptacyjne oraz zaburzenia dysocjacyjne.

Zajmijmy się bliżej nerwicą natręctw. Film Marka Koterskiego "Dzień świra" w sposób genialny ukazuje problem nerwicy natręctw. Nie znam drugiego filmu w całej światowej kinematografii, który by tak przenikliwie ukazywał jakiś problem psychiczny. Jest to wręcz perfekcyjna analiza, jakby opowiedziana z dwóch perspektyw naraz: od strony samego chorego oraz jego psychoanalityka, gdzie każdy ukazał to, co sam wie, widzi, rozumie i czuje (notabene w tym filmie po raz pierwszy miałem wrażenie, że króciutka wypowiedź psychiatry na temat leczenia psychoanalitycznego nie była idiotyczna, jak ma to miejsce w innych, głównie amerykańskich, znanych mi filmach). Podobno Marek Kondrat, grający główną rolę, dostawał sygnały od różnych ludzi, że w filmie tym dostrzegli oni charakterystyczne dla siebie samych zachowania. Myślę, że osoby te niekoniecznie musiały cierpieć na nerwicę natręctw - po prostu pomiędzy zachowaniami patologicznymi w pełnym tego słowa znaczeniu, a jedynie cechami charakteru, a więc tzw. "nieszkodliwymi dziwactwami" istnieje rodzaj kontinuum.

W nerwicy natręctw występują - w różnych proporcjach, w zależności od osoby - dwa rodzaje objawów: kompulsje oraz obsesje. Stąd w ICD-10 nazywa się ją "zaburzeniem obsesyjno-kompulsyjnym". Kompulsje to czynności natrętne (jak sprawdzanie po wielokroć zamka w drzwiach lub dbanie o symetrię), a obsesje to natrętne myśli (np. bluźnierstwa w trakcie przebywania w kościele).

Bohater filmu, Adam Miauczyński, prezentuje wszystkie elementy poważnej nerwicy natręctw. Szczególnie zaznaczają się czynności natrętne: wszystko musi robić "na siedem", "na trzynaście" lub "dwadzieścia jeden". Gdy pije wodę - siedem łyków; siedem razy łyżeczką, gdy miesza herbatę; siedem podtarć papierem toaletowym, a gdy to za mało, to trzynaście, albo dwadzieścia jeden. Większość czynności stara się zaczynać o pełnych godzinach lub o wpół. Dba także o symetrię, np. gdy robi sobie kawę, stara się, aby kopczyk na łyżeczce był równiutki, a gdy "z kawką" zasiada w fotelu - poprawia ubranie i pilnuje by usiąść symetrycznie i w ściśle ustalony sposób. Zanim przejdziemy do innych zachowań oraz do istoty nerwicy skonstatujmy, co pokazują już opisane zachowania. Wszystkie one są próbami wprowadzenia jakiegoś porządku. Wygląda na to, że chory człowiek próbuje nawet błahe czynności poddać ścisłej kontroli. O ile osoba bez tego rodzaju zaburzeń po prostu zamiesza łyżeczką w herbacie, o tyle osoba z natręctwami nie może sobie pozwolić na taką dowolność. Czułaby ogromny dyskomfort, coś w rodzaju lęku, oraz stale myślała o czynności, której pozwoliła zadziać się w tak przypadkowy sposób. Podobnie jest i z pozostałymi zachowaniami, takimi jak rozpoczynanie o pełnych godzinach i dbanie o symetrię, to również próby wprowadzenia dodatkowego porządku w swoje życie. Możemy z tego wnioskować, że osoba z nerwicą natręctw ma jakąś ogromną, zupełnie nienormalną potrzebę uporządkowania swojego życia.

Adam dba także o czystość językową, np. bardzo pilnuje, aby się nie przejęzyczać i wyrażać poprawnie (jest polonistą, więc może się to wydawać normalne, tyle tylko, że tego typu zachowania możemy obserwować u innych osób z rysem obsesyjnym, które bynajmniej polonistami nie są). Próbuje również "być poetą". Jak się jednak wydaje, o pisanie wierszy idzie mu mniej niż o "tożsamość poety". O to, by "być poetą". Można powiedzieć, że nasz bohater stara się być człowiekiem "na poziomie", osobą "ułożoną". Z drugiej strony widzimy, jak co rusz cisną mu się na usta przekleństwa, "kurwa, ja pierdole" powtarza stale. Rano zaś lubi słuchać w radiu "jak tkwią te chuje w tych jebanych korkach". To rozszczepienie na "kulturę" i "chamstwo", "dobro" i "zło", "opanowanie" i "szaleństwo", jest bardzo ważnym rysem nerwicy natręctw, o czym dalej.

Bohater Koterskiego nie miał za to innego, bardzo powszechnego objawu nerwicy natręctw, mianowicie wielkiego lęku przed zakażeniem i brudem. Miał go za to w nadmiarze amerykański miliarder, pilot i przedsiębiorca, Howard Hughes, bohater filmu "Awiator". W pewnym momencie swojego życia nakazał służbie (bo inaczej chyba nie można nazwać ludzi, których zatrudniał w swym domu) wykonywać mnóstwo skomplikowanych rytuałów przy otwieraniu puszek, podawaniu mu chusteczki, myciu naczyń itp. Działania te miały zabezpieczyć go przed bakteriami i zakażeniem. Ten objaw, lęk przed zarazkami i zakażeniem, może nam się wydać banalny. Wszak wszyscy pragniemy uniknąć chorób wywoływanych przez mikroby. W nerwicy byłby ten lęk tylko przesadnie wyolbrzymiony. A jednak moment ten nie jest tak prosty, jakby się to pozornie wydawało. Ten sam chory, który dokładnie szoruje każde miejsce w mieszkaniu, na którym usiadła mucha oraz nie podaje ręki osobie wstającej z fotela, na którym położono torbę, która nie została umyta po wniesieniu jej do domu, może zarazem żyć w skrajnym brudzie, nie myjąc się miesiącami. Gdy bliżej przyjrzymy się takim sprzecznościom, musimy dojść do wniosku, że bynajmniej nie chodzi tu o proste "przesadne dbanie o higienę" czy nawet "lęk przed zakażeniem". Zauważamy, że myślenie chorego nie przebiega w obszarze naszych codziennych, społecznie usankcjonowanych znaczeń.

Ten moment ukazuje sens zajmowania się psychopatologią rozumiejącą - rozumienie nie leży na powierzchni i samo się nam nie narzuca. Gdy chory jest "w fazie", w której kompulsywnie dba o czystość, to - chociaż uznawanie za skażone miejsca, na którym usiadła mucha, może się nam wydać już ogromną przesadą - jesteśmy skłonni myśleć, że po prostu "boi się zakażenia". W takich przypadkach zachowanie osoby z nerwicą natręctw nakłada się na kalkę powszechnego rozumienia, czym są zarazki, zakażenia itp. Wtedy wydaje się nam, że to po prostu przesadny, choć nie pozbawiony pewnych racji, lęk przed zachorowaniem. Również sam chory jest przekonany, że po prostu dba o czystość. Lecz innym razem te same zachowania jakby rozjeżdżają się, do owej kalki już nie przystają. Chory np. nadal szoruje wszystko, co przyniósł z poza domu, lecz jednocześnie już od trzech miesięcy się nie myje i je brudnymi rękami. O jaką więc "czystość" tak na prawdę dba? Prawdopodobnie nie o taką, o jakiej myślą ludzie bez nerwicy natręctw.

Skoro wiemy już, że nie chodzi tu o czystość, tak, jak ją normalnie rozumiemy, to o co chodzi osobie z nerwicą natręctw? Co mają na celu jej zachowania? Nie jest wcale łatwo odpowiedzieć na te pytania. Zachowania są irracjonalne, nie znaczy to jednak, że są zupełnie "bezmyślne". Stoi za nimi umysł, lecz jest to umysł nieświadomy. "Lęk przed zarazkami", "obawa przed zakażeniem" to tylko swego rodzaju racjonalizacje, jakby nieświadome "wymówki", próby "unormalnienia" tego, co jest jednak nieco bardziej kuriozalne. Próbując zrozumieć tym aspekcie zachowania i myślenie osób z nerwicą natręctw, możemy wstępnie powiedzieć, że nie tyle chodzi tu o zakażenie itp., co o zachowanie jakby "stałości środowiska". Chory nie obawia się brudu, który go pokrywa, gdyż ten brud jest jego domowym brudem, boi się tego co przybywa z zewnątrz, tego, co nowe. Początkowo wszystko i dla chorego i dla otoczenia było jasne: wlatująca do mieszkania mucha, przychodzący z zewnątrz człowiek, opakowanie produktu żywnościowego, wszystko to mogło być nośnikiem chorobotwórczych bakterii. Teraz jednak bakterie zeszły na plan dalszy. Mimo, że jest ich wokoło i na samym chorym mnóstwo, tego się nie obawia. Jednak nadal zachowuje swe natrętne reguły "czystości", których logika przypomina teraz raczej rytuały religijne niż czynności związane z aseptyką.

Wszystkie działania osoby z nerwicą natręctw zbiegają się do jednego miejsca - jego imię to stałość/niezmienność/przewidywalność/kontrolowalność. Działania te nie mają na celu służyć biologicznie rozumianemu organizmowi, ich zasadniczym celem nie jest po prostu przesadne dbanie o zdrowie. Służą one umysłowi. To umysł, a nie ciało, ma poprzez nie osiągnąć spokój i zadowolenie. W tych zachowaniach ujawnia się "materia umysłu", to, że ma on jakby własną egzystencję. Zwykle tego nie zauważamy, gdyż wszystko tłumaczymy czynnikami zewnętrznymi, pragmatycznymi, bądź społecznie zrozumiałymi (np. że ktoś tak dużo się myje, bo bardzo chce być czysty...). Obserwowane w nerwicy natręctw porządkowanie otoczenia, nie jest po prostu "dbaniem o porządek". Porządkowanie to jest czymś więcej, jest środkiem, za pomocą którego osoba z nerwicą natręctw chce poukładać siebie.

Mamy tu do czynienia ze swoistą "eksterioryzacją umysłu" - poprzez działania na zewnątrz człowiek obsesyjny dokonuje jakby działań na swoim umyśle. Tak jakby nie było granicy między nim a otoczeniem. Można to obie uświadomić na prostym przykładzie. Na przykład, niekiedy nie potrafimy znieść tego, że w naszym pobliżu wisi krzywo obrazek czy też gazety nie są równo ułożone. Mamy wtedy poczucie dyskomfortu. Nie jest to w żadnej mierze racjonalnie umotywowane - ani gazety nie staną się łatwiej dostępne, gdy je ułożymy, ani obrazek po idealnym wypoziomowaniu nie będzie prezentował się lepiej. A jednak nasz umysł osiągnie uspokojenie. Nie z powodu tego, że zrobiliśmy coś użytecznego, lecz dlatego, że to odpowiada czemuś w nas, w naszym umyśle. Opisaną powyżej sytuację możemy uznać za model odczuć i działań obsesyjnych.

Powyższą koncepcję "eksterioryzacji" potwierdzają także inne, mogące mieć miejsce w nerwicy natręctw zjawiska. Miałem pacjenta, który siedząc na krześle przeżywał momenty, gdy wydawało mu się, że uderzył głową w podłogę. On sam zdawał sobie racjonalnie sprawę z nieprawdopodobieństwa takiego wydarzenia, jednak odczucia i wrażenie, że tak się jednak stało, były przemożne. Skąd brały się takie odczucia? Otóż mężczyzna ten starał się dbać o zdrowie, lecz z drugiej strony miał w sobie silne impulsy przeciwne, które starały się niejako rozbić to jego postanowienie. Koncentrowały się one szczególnie wokół dwu sfer ciała - które nota bene są jakby symbolami męskości, witalności i młodości - to jest wokół włosów na głowie i genitaliów. Dlatego często wydawało mu się, że oto uderzył się w genitalia (np. o poręcz krzesła, gdy siadał). "Sprawdzał" wtedy tę hipotezę, po wielokroć powtarzając ruch siadania i obserwując, w jakiej odległości od genitaliów znajduje się poręcz. Gdy zdawało mu się, że się uderzył, nie czuł bynajmniej bólu, lecz jedynie na poziomie poznawczym obawiał się, że mógł sobie coś zrobić. Wyjaśniając to jeszcze dokładniej należałoby powiedzieć, że nie tyle sprawdzał, czy jego genitalia nie zostały uszkodzone, co starał się upewnić, że jednak jego postanowienie, aby dbać o siebie jest nadal wiodące i potrafi je utrzymać. Innymi słowy sprawdzał i upewniał się co do swojej podmiotowej jedności. To zagadnienie jeszcze niżej rozwinę.

Powróćmy do Adama Miauczyńskiego. Także życie erotyczne bohatera dokładnie przystaje do charakteru obsesyjnego. Adam przede wszystkim fantazjuje. Jego "idealna" partnerka jest mieszkanką jego przeszłości, a on marzy, że znowu ją spotka (niezmienioną!) i w końcu zacznie być szczęśliwy, zacznie żyć naprawdę. Lecz, gdy scenarzysta daje mu tę możliwość, Adam zaczyna mnożyć przeszkody, a w końcu stwierdza, że jednak tego nie chce. Woli marzyć. To przywiązanie do fantazji i obawa przed tym, że rzeczywistość mogłaby je zniszczyć, jest charakterystyczne dla nerwicy natręctw. Mężczyźni obsesyjni nierzadko preferują filmy lub nawet podglądanie kobiet przed w pełni realnym kontaktem z nimi. Nierzadko, gdy się kochają, wyobrażają sobie inną kobietę niż ta, z którą to robią. Dlaczego obrazy i fantazje mają tu takie znaczenie? Analiza tego wymagałaby zapewne wielu stron tekstu, tutaj powiem tylko tyle, że również i ten element zachowania współgra ze wspomnianą wyżej potrzebą kontroli i przewidywalności. Fantazje są tym, co w pełni kontrolowane przez umysł, zawarte w nim. Jest to coś, co nas nie zaskoczy. Jest to coś naszego, nie jest to wtargnięcie świata z zewnątrz.

Jest taka krótka scena w filmie "Dzień świra" - Adam idzie ulicą i widzi żebraka. Przechodzi obok, lecz po chwili zawraca i klnąc wrzuca mu pieniądze. O co chodzi? Bohater filmu zachował się tak, jakby żebrak wymusił na nim wrzucenie datku! Prawdopodobnie złość Adama wzięła się z tego, że choć nie miał specjalnie zamiaru pozbywać się drobnych, to obawiał się, że jeśli ich nie wrzuci będzie miał wyrzuty sumienia. A więc był zły, że żebrak swoim istnieniem nęka jego sumienie. I ta scena nie wydaje się przypadkowa. U osób obsesyjnych widzi się specyficzne działanie sumienia i stosunek do niego. Mówiąc w uproszczeniu, osobom tym bardzo zależy na tym, aby ich sumienie siedziało cicho. Jest to sprawa ciekawa sama w sobie. Zwykle uznajemy za moralne i zacne te osoby, które "kierują się sumieniem", "mają sumienie" itp. Okazuje się jednak, że można mieć restrykcyjne sumienie, którego jakby wcale się nie chce. Można się skupić na uciszaniu sumienia jako takiego, jakby nie dbając za bardzo o samą moralność.

Doszliśmy do ważnej dla zrozumienia nerwicy natręctw kwestii: swoistego rozszczepienia w obrębie osobowości chorego. Człowiek taki składa się jak gdyby z dwu części: części idealnej i części mrocznej. Jego życie zaś polega na próbie utożsamienia się z częścią idealną i odcięcia się od tej drugiej. Cześć idealna jest racjonalna, "na poziomie", poddana pełnej kontroli. Druga jest nieznana, niekontrolowalna, zaskakująca i zmienna. Posiada też aspekty autodestrukcyjne. Zauważmy, że podobnie podzielony jest świat chorego: na sferę akceptowaną i to, co jest ciągle odrzucane, czego dostępu do siebie stale blokuje. Wyrazistym przykładem tego jest np. dzielenie przedmiotów na "czyste" i "brudne", te ostatnie, skoro raz stały się brudne, często nawet po pełnej dezynfekcji nie mogą już osiągnąć statusu "czystych". Pozostają jako symbole tego, co nieakceptowane. Aby pomóc sobie w tym, by żyć idealną częścią osobowości, chory kontroluje rzeczywistość wokół siebie. Stara się, aby jego świat był totalnie uporządkowany, żeby nie było w nim przypadkowości, rzeczy biegnących własnym torem, zmian. Im bardziej jednak pragnie żyć idealną sferą, tym silnie ta nieokrzesana próbuje wcisnąć się do jego świadomości i zachowań. Działa tu coś na kształt ciśnienia osmotycznego. Ponieważ osoba z nerwicą natręctw usilnie stara się zamknąć w świecie swojego wyidealizowanego ja (jak bohater Koterskiego, który zasiadał symetrycznie w fotelu, "z kawką", brał notes i próbował przeistoczyć się w "uduchowionego" poetę), dlatego widzi coraz więcej rzeczy, które wybijają ją z owego wyidealizowanego stanu. Adam stale czuje się atakowany przez głośnych sąsiadów, pracujących robotników, czy dozorcę strzygącego trawnik. Także przez psie kupy na chodniku. Osoba owładnięta natręctwami rzeczywiście tak to przeżywa - czuje, że ludzie i niektóre rzeczy próbują aktywnie ją zaatakować. Przyczynia się do tego wspomniane zjawisko "eksterioryzacji umysłu" oraz opisywane tu specyficzne rozszczepienie osobowości.

Generalnie wszyscy jesteśmy "rozszczepieni" i mamy problem z tym, co mieści się "poza naszym ja". Dlatego jest nam wstyd, gdy się przejęzyczymy, zachowamy irracjonalnie, ktoś z boku dostrzeże naszą seksualność, słabość czy też, gdy wsiądziemy do autobusu z liściem na głowie. Wszystkie te sytuacje ukazują bowiem tę sferę nas samych, nad którą my, a więc nasze ja, nie ma kontroli. Ja osoby obsesyjnej jest jakby szczególnie sztywne. Uznaje ona, iż jest "tym, a tym i basta" - nie znosi stanu niepewności co do samego siebie, nie znosi pytania: "kim naprawdę jestem?". Takie pytanie musi się tak na prawdę pojawić u każdego z nas, gdyż nigdy nie jesteśmy dokładnie tacy, za jakich się uważamy. Jednak w przypadku ludzi z nerwicą natręctw jest ono szczególnie silnie odpierane.

Jedną z sił, które sprzeciwiają się wiodącym pragnieniom (tak nazywam te pragnienia, z których składa się owa afirmowana część osobowości) jest sumienie (rozumiane psychologicznie, nie moralistycznie - jako "nad-ja"). Jest to siła, która stale próbuje rozbić patologicznie poukładany świat chorej osoby. Uważam, iż tak rozumiane sumienie ma związek z zachowaniami, które potocznie nigdy byśmy z nim nie powiązali. Sumienie stale podsuwa kontr-tendencje, do gładkich słów dodaje w myśli przekleństwa, do modlitwy bluźnierstwo. Jak to możliwe? Oczywiście wszystko zależy od tego, jaką przyjmiemy teorię sumienia. Gdy jednak przyjmiemy jego rozumienie jako nad-ja możemy je widzieć tak szeroko, że włączymy w nie wiele czynników spośród tych, które naszemu ja w sposób systematyczny się sprzeciwiają. Jak to się ma do nerwicy natręctw? Mówiąc najprościej, sumienie stale pokazuje człowiekowi, że jego sposób życia jest fałszywy, że nie jest on tak poukładany, jakby tego sobie życzył.



    Autor jest absolwentem psychologii, filozofii i religioznawstwa na Uniwersytecie Jagiellońskim, psychologiem klinicznym. Szkolił się w zakresie terapii Gestalt, pracy z ciałem, psychoterapii psychoanalitycznej oraz metody ustawień systemowych. Wiele lat prowadził psychoterapię zorientowaną analitycznie (także z elementami innych podejść) na oddziale psychiatrycznym. Pracuje jako psychoterapeuta, doradca oraz wykładowca. Interesuje się psychopatologią, teorią i filozofią osobowości, a także filozofią nauki.

    Zobacz także: www.psycholog-krakow.net.pl




Opublikowano: 2008-06-01



Oceń artykuł:


Skomentuj artykuł
Zobacz komentarze do tego artykułu