Forum dyskusyjne

Sortuj:     Pokaż same tytuły wpisów w wątku
  • Prostytucja
    Przeczytaj komentowany artykuł

    Autor: danzel81   Data: 2010-07-29, 12:00:47               Odpowiedz

    Odważny temat, zaskakujące badania i wniostki. życzę powodzenia.



    • RE: Prostytucja
      Przeczytaj komentowany artykuł

      Autor: moralny    Data: 2010-07-29, 12:33:36               Odpowiedz

      "Otwórzmy oczy i spójrzmy na ten "zawód" jak na każdy inny, a na te kobiety jak na nasze "koleżanki"..." - kobieto, bluźnisz! To jest zwyczajna degrengolada tych "ludzi" i upadek na dno moralne! Haniebna rozpusta i nieposzanowanie swojej, kobiecej godności! Gdyby kobiety były przyzwoite, bo do tego zostały zobowiązane z Woli Stwórcy, to i mężczyźni siłą rzeczy musieliby więcej nad sobą pracować, a nie zaspokajać w sposób niekontrolowany, jak zwierzęta, swoją chuć. Facet, który tak się zachowuje, nie jest również godny miana mężczyzny! Dlatego została zniszczona Sodoma i Gomora - niebawem stanie się to samo z obecną ziemią:))))))))) Przetrwają tylko ludzie godni miana człowieka, których naturalny wstyd jest miarą szlachetności ich ducha.



      • RE: Prostytucja
        Przeczytaj komentowany artykuł

        Autor: smutny23   Data: 2010-07-29, 13:30:44               Odpowiedz

        Obwiniasz kobiety?? Gdyby nie chętni faceci... w ogóle nie było by tego zawodu jest popyt to i musi być podaż:) Pornografia to po prostu świetny biznes samym nawiedzonym gadaniem tego nie zmienisz Istniała istnieje i istnieć będzie...



    • RE: Prostytucja
      Przeczytaj komentowany artykuł

      Autor: Amina   Data: 2010-07-29, 14:16:22               Odpowiedz

      No tak, czasem naszym życiem rządzi jakiś przypadek. Nieraz zabrniemy w ślepą uliczkę, bo znaleźlismy się w niedopowiednim miejscu i w nieodpowiednim czasie. Nie wydaje mi się, aby te kobiety były zadowolone ze swojego życia i zawodu, a poprostu nie mają moze drogi odwrotu- brak wykształcenia, więc trudno podjać inną pracę. Często powodem takich dramatów życiowych jest brak akceptacji i wsparcia w rodzinie.



      • RE: Prostytucja
        Przeczytaj komentowany artykuł

        Autor: maszka740   Data: 2010-07-29, 16:22:43               Odpowiedz

        Artykuł bardzo pozytywny ale nie ukazujący wielu dramatów jakie się za tym kryją.
        To jest luka w życiorysie dla tych kobiet,ukrywanie przeszłości,lęk że ktoś rozpozna nawet gdy już z tego wyjdą i założą rodzinę i wiele,wiele innych problemów.
        Ja też nie potępiam ale nie stwierdziłabym tak lekko ze to zawód jak każdy inny,to świadczy o zagubieniu,jakimś trudnym etapie życia danej dziewczyny,kobiety,w którym tylko takie wyjście widziała.



        • RE: Prostytucja
          Przeczytaj komentowany artykuł

          Autor: informatyk   Data: 2010-07-29, 17:17:00               Odpowiedz

          Ja myślę że to raczej nastawienie "opinii" dużo wpływa na ten dramat o którym piszesz.

          Kasanowa od 7 boleści zmieniający dziunie co 2 dni, czy obrotna sponsorowana dziewczyna - to nie budzi w dzisiejszych czasach aż takiego zdegustowania jak prostytutka czy żygolak.

          Mówię o osobach które same wpadły na pomysł takiego życia.

          Prócz nich na pewno jest coś tragicznego jak handel ludźmi, zmuszanie do prostytucji, uprowadzenia itd. które jest wbrew woli tych kobiet.



        • RE: Prostytucja
          Przeczytaj komentowany artykuł

          Autor: bciekawski   Data: 2010-07-29, 20:54:08               Odpowiedz

          nie potepiam i nie pochwalam, trzymam sie z daleka. prostytucja to polswiatek, patologia, kryminal i jesli zaprzeczysz, bo uwazasz, ze jest inaczej to sie mylisz. co do szczescia, to trudno by czlowiek byl nieszczesliwy, jesli nie zna alternatywy dla siebie, taki czlowiek bierze zwyczajnie zycie takie jakim jest, wiem o tym bo mialem przyjemnosc przez 13 miesiecy pracowac w monarowskim osrodku resocjalizacyjno-readaptacyjnym z ludzmi z domow dziecka, domow zastepczych, rozbitych rodzin i pelnych rodzin. w kazdym przypadku, nawet moim, zrodlem pozniejszych wyborow czlowieka bylo to, jak byl traktowany w dziecinstwie przez obojga rodzicow i jak ci rodzice odnosili sie do siebie, o ile ich mial (jesli ich nie mial a wychowala go ulica to sprawa jest prosta) dysfunkcja rodziny jest dysfunkcja dziecka, bez wzgledu na status tej rodziny. prostytutka po pewnym czasie adaptuje sie w swojej roli i nie widzi nic zlego, ze czerpie zyski z fizjologii, jej intymnosc nie istnieje, uczucia wyzsze ograniczaja sie do checi materialnego posiadania, miec to znaczy byc. prostytutka nigdy nie czerpie korzysci z wlasnego intelektu, prostytutka nie ma wyksztalconego intelektu, no chyba ze prostytutka to nie prostytutka a nimfomanka.



    • RE: Prostytucja
      Przeczytaj komentowany artykuł

      Autor: pileczka324   Data: 2010-07-29, 18:32:11               Odpowiedz

      Ciekawy temat aczkolwiek sam tekst wg mnie jakiś taki niespójny i budzący wiele wątpliwości. Można pogubić się w akapitach i hipotezach, a wnioski badań przedstawione są bardzo nierzetelnie i bez odpowiedniego kontekstu.
      Z treści wynika, że autorka oparła swoje badania o formę jednostronnej ankiety i słowne relacje koleżanek. Jak dla mnie ocena stosunków między dwojgiem (tu przykład córka-ojciec) w sposób tak powierzchowny i jednostronny jest... niemożliwa? Co to znaczy, że kobiety z agencji miały zwykle dobre relacje z ojcem? Czy ojciec, który poleca swoją córkę koledze albo nie wtrąca się w jej prostytucje ma z nią dobre relacje? z jej pktu widzenia być może tak. należy jednak zadać sobie pytanie kim jest ten człowiek, również go ocenić i poznać z bliska na czym opierają się ich więzi.
      w każdym razie widać wyraźnie, że rola ojca jest bardzo istotna w tej społecznej patologii.
      polecam tekst:
      http://www.psychologia.net.pl/artykul.php?level=326
      tymczasem autorka niżej zauważa, że prostytutki często pochodzą z rodzin tak naprawdę zaniedbanych przez ojca (prowadzonych przez matki) więc jakby dodatkowo podważa kontrowersyjny wynik nierzetelnych badań mówiących o dobrych stosunkach z ojcem takich kobiet.
      widać też spore uogólnienia w odniesieniu do grupy kobiet stojącej w opozycji, niekoniecznie uzasadnione.
      nie trzeba Kolumba by udowadniać, że poligamia niesie ze sobą większą dozę wrażeń i ryzyka jeśli chodzi o stosunki z partnerami. warto jednak zastanowić się dokąd prowadzą jej określone formy i jakie są jej przyczyny. prostytucja to bez wątpienia skrajna i patologiczna forma takich zachowań, a wynoszenie jej do rangi profesji powinno budzić kontrowersje. mam jednak wrażenie, że w podsumowaniu autorka nadal nie potrafi określić swojego stosunku i lawiruje przyjmując tak naprawdę bierną postawę wobec poruszanej problematyki ("bo każdy robi to co lubi") nawołując jednocześnie do (źle pojmowanej) akceptacji czy tolerancji. dygresje w rodzaju "jestem kobietą niezależną, wiele jak na swój młody wiek w życiu przeżyłam" nadają pracy bardzo subiektywny charakter i zupełnie nie pasują mi do pracy naukowej.
      Osobiście troszkę przeraża mnie, że magister pedagogiki o specjalności pracownik socjalny podpisuje się zdaniem:

      "Otwórzmy oczy i spójrzmy na ten "zawód" jak na każdy inny, a na te kobiety jak na nasze "koleżanki", one też potrzebują akceptacji, jak każdy z nas..."

      Czy zatem na handel ludźmi przynoszący ogromne dochody też powinniśmy się otworzyć i po prostu zalegalizować to zjawisko ponieważ istnieje od zarania dziejów?

      zaznaczę, że sam nie mam jednoznacznego stosunku co do legalizacji prostytucji. dostrzegam plusy takich rozwiązań ale zastanawia mnie którędy droga. to wymaga głębokiej analizy i skoordynowanych działań skierowanych przeciwko tej patologii, której jednak nie powinno przyrównywać się do normalnych profesji.

      prostytucja w odróżnieniu od innych "zawodów" skierowana jest przeciwko człowiekowi i powinna być traktowana jako zjawisko, które należy skutecznie eliminować. natomiast prawdziwa praca uszlachetnia. jeśli ktoś nie dostrzega tej różnicy to chyba nie powinien studiować pedagogiki.

      co mi się podoba w tym artykule? zwrócenie uwagi na fakt, że stereotyp prostytutki i jego mitologizację.

      dziś prostytutki to zarówno godne pożałowania młode dziewczyny z patologicznych rodzin oddające się niczym filmowe galerianki jak i bardzo niezależne finansowo, zamożne kobiety z pomysłem na szybkie dojście do dużych pieniędzy. niejednokrotnie oprócz kupczenia swoim ciałem, czerpią dochody z posiadanych nieruchomości i innych inwestycji.

      jak to możliwe?
      200 zł od klienta za godzinę
      5h dziennie (kto nie chciałby tyle pracować?)
      20 dni w miesiącu
      więc daje to teoretycznie sumę około 20 000 zł miesięcznie.

      nawet po oddaniu połowy "opiekunom" zostaje nam 10 000 zł.
      zarabiając taką sumę łatwo spłacić kredyt na mieszkanie i myśleć o kolejnych inwestycjach. przecież nie musimy być prostytutkom całe życie. mamy 19-22 lata. cztery lata poświęcenia i zapewniony start w dorosłe życie. czy to nie kuszące?

      ale jakie są prawdziwe koszty? jakie związki będą w przyszłości budować te kobiety? jak to zmienia ich system wartości i co przekażą swoim córkom? w jakim kierunku zmierza takie myślenie i nasze społeczeństwo?

      takich odpowiedzi oczekiwałbym po pracy magisterskiej


      pozdr















    • RE: Prostytucja
      Przeczytaj komentowany artykuł

      Autor: Amina   Data: 2010-07-29, 19:11:34               Odpowiedz

      Niedawno oglądałam nakręcony dla HBO film pod tytułem "Nie jesteśmy puszczalskie". Wstrąsnął mną do głębi. Ukazuje 3 nastolatki, ze szkoły średniej, które umawiają się na sex z facetami dwa razy starszymi od siebie, oczywiście biorąc za to pieniądze i co najgorsze nie widzą w tym nic zdrożnego. Są to panienki z tzw. dobrych domów. Mówią, że zarabiają sobie na studia, ciuchy bo może rodziców nie byłoby stać. Poprostu bawia się całą sytuacją, bo mają taką wspólną tajemnicę. Uchodzą w szkole za kujonki i szare myszki, a prostytuując się przeistaczają się w wampy. Swoich rówieśników uważają za dzieciuchy, więc są oni zupełnie poza kręgiem ich zainteresowań. Robią "to" np. podczas długiej przerwy w szkole i potem wracają na lekcje. Same przyznają, że się chyba od tego juz uzależniły, ale nie widzą w tym zagrożenia. Wydaje im się, że tak poprostu przestaną i pójda sobie na studia i rozpoczną nowy rozdział w życiu. Szkoda, że zapominają o tym jaką krzywdę psychiczną sobie wyrządzają. Myślę, ze nie zdają sobie z tego sprawy. Przeraża mnie to tym bardziej, że mam 15-letnią córkę. O zgrozo!