Forum dyskusyjne

Przeczytaj komentowany artykuł

RE: GG o miłości. Jak przeżyć rozstanie?

Autor: patrycjaeudezet   Data: 2008-02-06, 11:41:53               

Witam Was :-(
Teraz opowiem Wam moją historię. Na samym wstępie zaznaczę, że liczę się z tym jak zreagujecie na moja opowieść i wiem, że to mi sie jak najbardziej należy.
Mam 27 lat. Przez ostatnie półtora roku byłam w cudownym związku z młodszym o 3 lata chłopakiem. Od pół roku mieszkaliśmy razem. W mojej historii ważna jest bardzo moja przeszłość więc dodam, że wcześniej byłam w dwóch związkach 8 letnim (moja pierwsza miłość)i kilku mieścięcznym z przyjacielem, którego znam kilkanaście lat. Gdy poznałam mojego ostsniego chłopaka Największą Miłość Mojego Życia byłam wolna. Swieżo po burzliwym rozstaniu z przyjaciel, z którym niepotrzebnie wplątałam się w związek. Była to miłość od pierwszego wejrzenia. Od razu wiedziała, że to ten. Jedyny, ukochany, doskonały, najlepszy. Przez cały okres trwania Naszego związku nigdy nie złapałam go na kłamstwie, na oszustwie, czego doświadczyłam np. w pierwszym długoletnimm związku. Byłam dla Najwięksej Miłości Mojego Życia zawsze najlepsza, najpiekniejsza, jedyna. Oboje mamy dosyć ciężkie charaktery, żeby nie powiedzieć dominujące. Bywały kłótnie o różne sprawy te drobne i te mniej drobne. Ale największą rysą w Naszym związku była moja przeszłość a dokładniej moje ciągłe kontakty z byłymi partnerami (dodam, że tak się złożyło, że obydwoje przebywają zagranicą). Z moim pierwszym chłopakiem spędziałm 1/3 życia i zawsze w pewien sposób będę go kochać. Tak tez pisałam mu w smsach. które raz po raz znajdywał mój ówczesny chłopak (Największa Miłość Mojego Życia). Ciagłe ukrywanie tel., ściszony dźwięk było przyczyna niejednego(wtedy naszczęście krótkotrwałego np. tygodniowego rozstania).Nic mnie to nie nauczyło. Kolejne ostanie szansy, kolejne obietnice. Nigdy go nie zdradziałm, nawet nigdy o tym nie pomyslałm. Ale zaufania juz nie było. Były także potajemne spotkania z byłymi chlopakami gdy przyjeżdżali do Polski. Spotkania np. w restauracji tylko czy pubie na kilka godzin, chwilke ale zawsze ukryte (bo juz wszystko co miało z Nimi kontakt rozwścieczało Największą Miłość Mojego Życia). Niestety zawsze sie wydawało. Jego miłość umierała powoli. pamietam jak przy pierwszych takich akcjach płakał. Wiecie jakie to uczucie, gdy meżczyzna 190cm, 100 kg wagi płacze?? Ale po kolejnych akcjach zamykałay się w Nim jakieś "szufladki" .Było inaczej. Ja myslałam, że to z powodu zranienia, że to wszystko uda mi sie odbudować. Naprawić. wiem jak zyje się w związku bez zaufania a komus kto dał mi najwięcej dobra w moim życiu pokazałam sie od takiej strony. nie myślcie, że były w tym związku odemnie tylko złe chwile. Uwielbialam go i wiedział o tym w każdej minucie Naszego bycia razem. Aż pewnego dnia usłyszałam. "Nie kocham Cie już", "Zabiłaś to miłość", "Byłem w tym związku nieszczęśliwy", "Czuję ,że to nie to". Wiem co teraz myslicie, że czego innego ona sie spodziwała? Sam/sama bym tak postapił/postąpiła. I najgorsze jest, że ja to wszystko wiem. Że zachowywałam sie jak samobójca. I myslicie, że mi jest łatwiej przez to przejść? Jest mi tysiąć razy gorzej niż Wam "nieszczesliwie porzuconym". Bo wiem ,że straciłam Największą Miłość Mojego Życia i ,że stało sie to przezemnie i, że będę z tym musiała żyć do końca życia. Mijają 3 tygodnie. Nie jem, nie śpię, byłam u psychologa, w następnym tygodniu jestem umówiona do psychiatry. Cudem nie wyrzucili mnie jeszcze z prcay. A najgorsze, że zasłużyłam na to i na wszystko przez co będę musiała teraz przejść. Teraz możecie się nademna pastwić do woli.

Odpowiedz


Sortuj:     Pokaż treść wszystkich wpisów w wątku