Forum dyskusyjne

Przeczytaj komentowany artykuł

Now it is between me and you!

Autor: gorzkiSmak   Data: 2009-09-08, 02:53:04               

Maintenant a nous deux!

Oharku,
całkowicie się z Tobą zgadzam. Teraz muszę napisać - znasz mnie o wiele lepiej, niż mogłam przypuścić.

Co do mojej listy - to nie napisałam o wielu podpunktach:)
i ona się nieustannie rozwija.

Walka jaką toczę jest walką pomiędzy mną (obecną) a mną (z przeszłości).

A w moim obecnym życiu rzeczywiście przewijają się głównie słowa: walka, przegrana, muszę...

Pozornie jest wszystko w porządku. znajomi uznali, że doszłam do siebie. Ba, w jakim stylu - wyskoczyłam niemal jak na trampolinie i zupełnie niespodziewanie awansowałam społecznie. Prawda, ten awans okupiłam dużym wysiłkiem, łzami zmęczenia i samotnością. Ale o tym nikt nie wie. Pozornie więc, powtarzam, jestem tą samą co kiedyś, a właściwie powróciłam do siebie z przeszłości. Polubiłam zakupy, 8-cm szpilki i weekendowe spotkania na kawie. Od czasu do czasu wybieram się do teatru albo do muzeum. Szczególnym upodobaniem darzę również przechadzki po parku i grupowe kontemplacje w kościele:). Kiedy widzę bezdomnego, grzebiącego w śmietniku, kupuję mu kanapki. Gdy widzę malutkie dzieci wysyłam im promienny uśmiech. jak ci moi znajomi się cieszą, jakie błogie mają miny - nareszcie przestała być kłopotem.

A w środku - wulkan. W środku myślę sobie właśnie: no, nu pagadi, ja Wam jeszcze pokażę. Nic nie wiecie, jeśli uważacie, że ja tak łatwo, tak po prostu, że z upływem czasu...głupi jesteście skoro myślicie, że u mnie tak to od niechcenia wszystko, przypadkiem się toczy...

Bo widzisz Oharku, pamiętam co pisałaś o swoim nienapisanym liście i o wykrzyczanych słowach do tej osoby, co stała naprzeciwko: "Ha, dałeś się nabrać. Ja jestem w rzeczywistości Zła!"

Ja właśnie tak sobie naprzeciwko stałam. I cały mój dobry, naiwny świat rozbił się na tysiące kawałeczków. Żeby jeszcze na dwa, nadające się do przyzwoitego sklejenia, kawałki. Ale tysiąc cząsteczek - jak je uzbierać, poukładać, naprawić?

Cała złość, chora ambicja, jaka się w nim gromadziła, cała nieufność, niechęć dla słabszych, surowy system ocenny - wszystko to przeszło na mnie.
Ja nie mogę Go w dodatku przynajmniej nienawidzić - jakże mogłabym skoro stałam się nim? Teraz rozumiem, co czuł. Teraz widzę, jaka byłam w jego oczach naiwna, kiedy mu mówiłam - zobacz, jaki świat jest piękny, jacy ludzie dobrzy. Chciałam leczyć raka aspiryną.

Ja oczywiście próbuję upiększyć ten mój garaż - tak jak wspomnianymi metodami powyżej. Czasami też medytuję, czytam książki o przebaczaniu i pogodzie ducha. Mam świadomość co się dzieje. I dlaczego stało się tak jak się stało.

Moja lista obiektywnie rzecz biorąc nie jest zła. Tak jak napisałaś warto jest mieć cele i ambicje. Tylko, że one, te moje cele, nie mają szlachetnych korzeni. Tak jak działania bajkowego Grzegorza są po prostu konsekwencją tego, że ktoś mnie bardzo zranił i zabił we mnie wiarę w dobroć i bezinteresowność. I wszystko co teraz robię wynika z potrzeby walki z moim niszczycielem, który okazał się być dla mnie okrutny. Na moje nieszczęście ten niszczyciel stopniowo okazuje się być mną.

zostało tylko jeszcze parę rzeczy, które robię chociaż nic mi nie przynoszą. W tym to pisanie:)

Ściskam Oharku,
i piszę to jako ta z przeszłości:)
Rastignac sprzed "Straconych złudzeń"


Odpowiedz


Sortuj:     Pokaż treść wszystkich wpisów w wątku